sobota, 2 maja 2015

flashback

- Udało się, naprawdę udało! - wykrzyczałam w prost do ucha mojego małżonka, już za kilka dni miałam wyjść za niego za mąż. Z Charlesem jestem już od ponad pięciu lat i wreszcie zdecydowaliśmy się na ślub. Poznaliśmy się w wesołym miasteczku, do którego poszłam z córeczką mojego starszego brata. Była pod moją opieką, ponieważ Melissa i Paul w tym czasie odbywali swoją podróż poślubną, a rodzice są zbyt zajęci pracą, ale to nie znaczy, że nie mają czasu dla rodziny. Mają i to dużo. Wracając do naszego poznania. Pamiętam to tak, jakby wydarzyło się wczoraj. Urok osobisty tego małego szkraba zwanego Mia przekonał mnie do wygrania wielkiego pluszowego Clifforda. Zdeterminowana chwyciłam jedną piłeczkę, na której już znajdowała się czyjaś ręką, próbująca podnieść okrągły przedmiot. Gdy uniosłam głowę to zobaczyłam właśnie mojego narzeczonego. Trochę się posprzeczaliśmy, aż w końcu ustąpiłam i pozwoliłam mu rzucić. Charles wygrał wymarzonego pluszaka Mii i jej go podarował. Ten gest bardzo mnie do niego przekonał, nie wspominając już o małej, która nie rozstawała się z czerwonym psem o imieniu Clifford. Stanęliśmy na swojej drodze jeszcze kilka razy, aż przerodziło się to w coś większego. Mój prawie mąż jest bardzo dobrym prawnikiem, ba! Najlepszym prawnikiem! Byłam z niego bardzo dumna, a on teraz ma prawo być dumny ze mnie, ponieważ dostałam pracę w szpitalu i to najlepszym w Wielkiej Brytanii. Nie sądziłam, że mnie przyjmą, a tu proszę jaka niespodzianka. Przytuliłam go mocno i słuchałam jak mi gratuluje. Ten głos już zawsze będzie mnie podniecał i nie sądzę, żeby ktokolwiek inny mógł wywierać na mnie takie emocje. Charles to ten jedyny, zresztą gdyby nie był to nie decydowałabym się na ślub. 
- Trzeba by to jakoś uczcić. Zapraszam cię do Certona. - ucałował moją rękę i spojrzał swoimi niebieskimi niczym ocean oczami w moje. Certon to nasza ulubiona restauracja, w której bywamy dość często.
- Z panem zawsze. - ukłoniłam się jak to w zwyczaju mają baletnice po skończonym występie, na co brunet się zaśmiał. 
- Panno Foster. - wyciągnął rękę, a ja z gracją ją złapałam i podeszliśmy do wielkiego lustra w przed pokoju. 
- Ładnie razem wyglądamy. - uśmiechnęłam się szeroko. 
- Muszę ci przyznać rację. - obrócił mnie tak, że staliśmy przodem do siebie i mogłam poczuć jego oddech. Złożył krótki, ale namiętny pocałunek na moich ustach. Oznajmiłam mu, że idę się przygotować na kolację, a on powiedział, że pójdzie jeszcze na chwilę załatwić coś w kancelarii. Poczekałam aż wyjdzie i pokierowałam się w kierunku łazienki. Otworzyłam drzwi i od razu moje oczy poraził bałagan tam panujący. Postanowiłam jakoś szybko to ogarnąć i w mgnieniu oka pomieszczenie było znośne. Zdjęłam z siebie wszystko i weszłam do kabiny na szybki prysznic. Po mojej skórze spływała ciepła woda oczyszczając moje ciało. Po namoczeniu się i namydleniu przeszłam do włosów. Kilka kropel wody nieumyślnie dostało się do moich oczu. Raz dwa doprowadziłam się do porządku i byłam gotowa na wyjście. Ręcznikiem osuszyłam się dokładnie, a na włosach zrobiłam tak zwany turban. Chwyciłam w ręce swoją kosmetyczkę i w szlafroku pomaszerowałam do swojego pokoju. Usiadłam przed toaletką i przystąpiłam do makijażu. Robiłam go jak zwykle nie wprowadzając żadnych zmian. Gdy już go skończyłam wysuszyłam włosy tworząc lekką falę, która bardzo mi się podobała. Kolejną czynnością było wybranie odpowiedniej stylizacji. Otworzyłam wielką szafę i stałam przed nią zastanawiając się co wybrać. W końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę trochę za kolana. Myślę, że to dobry wybór. Ubrałam się w nią i ostatni raz poprawiłam się w lustrze. Gdy byłam gotowa usłyszałam klakson czarnego Mercedesa Charles'a. Zeszłam po schodach tak ostrożnie, żeby nie wywalić się w tych czerwonych szpilkach. Ostatecznie udało mi się zejść. Wyszłam zamykając dom. Mój narzeczony wysiadł z auta i podszedł do drzwi pasażera, a gdy podeszłam otworzył je, jak i zamknął gdy już usiadłam. Następnie okrążył samochód, wsiadł z powrotem i ruszyliśmy. Włączyłam radio, które było jedyny dźwiękiem przez całą dwudziestominutową podróż. Zatrzymaliśmy się na parkingu i brunet powtórzył czynność z pod mojego domu pozwalając wejść mi pierwszej do restauracji. Jak się okazało stolik już mieliśmy zamówiony, więc się do niego udaliśmy i zaczęliśmy się zastanawiać co wybrać. Błądziłam wzrokiem po karcie i nie wiedziałam co wziąć. Sądząc po minie mojego towarzysza wywnioskowałam, że ma on ten sam problem. Kelner już się do nas zbliżał, więc po prostu postawiłam na lasagne i białe wino z odrobiną sprite’a.
- Co państwo sobie życzą? – zapytał blondyn spoglądając to na mnie to na Charles’a.
- Dla mnie lasagne i białe wino ze spritem. – odpowiedziałam odkładając menu na stół. Mój narzeczony jeszcze chwilę się zastanawiał po czym złożył zamówienie.
- Dla mnie też lasagne, a wino niech będzie czerwone. – uśmiechnął się szeroko. Mężczyzna odszedł od naszego stolika informując, że niedługo nasze zamówienie zostanie zrealizowane.
- Już naprawdę nie mogę się doczekać ślubu. – powiedziałam z głosem pełnym pasji.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziesz moją żoną, tylko moją. – splótł nasze dłonie ze sobą i złożył pocałunek na moich ustach.
- Musimy pomyśleć o wspólnym mieszkaniu.
- Właśnie niedawno też o tym myślałem. Nawet znalazłem piękny dom na obrzeżach miasta. – odparł uradowany.
- Tylko my, na balkonie w ciepły letni wieczór popijający wino i patrzący w niebo. – rozmarzyłam się o naszym wspólnym życiu, gdy przyszły nasze lasagne i wina.
- Dziękujemy. – dopowiedział Charles, gdy nasze zamówienia znalazły się na stole.
- Smacznego kochanie. – powiedziałam chwytając widelec w lewą dłoń.
- Smacznego.
Cały posiłek zjedliśmy w ciszy delektując się swoimi spojrzeniami. Gdy skończyliśmy opuściliśmy lokal i pojechaliśmy do mojego domu, w którym mieszkałam z rodzicami. Było już późno, więc po cichu przedostaliśmy się do mojego pokoju. Położyliśmy się na wielkim łóżku.
- Kocham cię. – wyznałam.
- Też cię kocham, jestem wielkim szczęściarzem, że będę mógł dzielić resztę życia właśnie z tobą. – obrócił się do mnie i pocałował bardzo mocno. Oddałam pocałunek i gdy skończyliśmy wtuliliśmy się w siebie zasypiając po tak radosnym dniu.

Dzień ślubu

- Ja Charles biorę ciebie Clarissa za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. - powiedział głosem, którego jeszcze nigdy nie słyszałam, był tak piękny, wiedziałam, że to ten jedyny. - Clarissa przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. 

10 komentarzy:

  1. czekam na akcje z Harrym!

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam flashback i chcę więcej! genialne

    OdpowiedzUsuń
  3. juz nie lubię Charles'a xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaje*bisty, dodaj kolejny ale szybko xD

    OdpowiedzUsuń
  5. mam zaszczyt dodać 5 komentarz. teraz ma być rozdział! :3 po prostu cuudo

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie to całkiem ciekawie się zapowiada. Postaram się zaglądać & obserwuję x
    btw zapraszam do siebie. Nie musisz znać serialu którym jest lekko inspirowane ff które tłumaczę, fabuła nie ma z nim nic wspólnego a wnioskując z opinii - jest bardzo oryginalna i wciągająca :)
    http://scarredpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, kocham ten serial! Będę czytała :3

      Usuń
  7. Świetnie się zapowiada czekam na next :3

    Zapraszam do mnie http://changeshs1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super się zapowiada <3
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń

zostaw komentarz jeśli przeczytałeś